Recenzja filmu "Godzilla kontra Kong", bez spoilerów
Od dłuższego czasu mam wrażenie, że twórcy filmów mają bardzo specyficzne poglądy. Mianowicie uważają, że jeśli robią film mający dawać rozrywkę to absolutnie nie może być w nim nic mądrego lub inspirującego do przemyśleń. Niestety „Godzilla vs Kong” idealnie wpisuje się w ten schemat.
Jednak muszę przyznać, że film oglądało się
przyjemnie, sceny akcji były spektakularne, choć trochę przeszkadzała mi
szybkość i skoczność Konga mimo jego wielkich rozmiarów, a lokacje prezentowały
się jako nietypowe i unikalne. Niektóre sceny były bardzo ciekawe np. te w
których najważniejszą postacią jest niesłysząca dziewczynka są pozbawione
dźwięku. Znalazło się tam także kilka scen nawiązujących do oryginalnego filmu
„Kong vs Godzilla„ z 1962 roku, jednak bardzo zdziwił mnie brak muzyki
ze starych filmów i to że Godzilla tylko czasami używała swojego
charakterystycznego ryku, najczęściej miała inny głos. Zaletą filmu jest też
to, że większość ujęć jest dobrze oświetlona i dokładnie widać co się dzieje, a
kamera nie przeskakuje w najważniejszych momentach na postaci ludzkie, co było
dużym problemem poprzedniego filmu „Godzilla: Król potworów”.
Podsumowując, czy warto obejrzeć ten film? Zdecydowanie tak. Dla świetnych scen akcji i lubianych potworów w nowej odsłonie. Jednak muszę was ostrzec, żeby nie liczyć na nic więcej, bo jeśli jesteście fanami starych filmów lub lubicie, gdy historie mają przesłanie lub czegoś uczą, to możecie się bardzo rozczarować na seansie filmu „Godzilla vs Kong”.
Komentarze
Prześlij komentarz